Przez ostatnie tygodnie koniec dnia wyglądał podobnie. Polowanie na labraksa czyli europejskiego bassa morskiego. Gdy zaczynał zapadać zmierzch, wędka i kamizelka wędkarska oraz kalosze lądowały w samochodzie, a ja za jego kierownicą, ruszałem w drogę na półwysep Dingle. Na miejscu jestem zazwyczaj po zmroku. Niewielki kawałek ziemi kończący przy samej plaży gruntową drogę biegnącą pomiędzy pastwiskami. To prowizoryczny parking i punkt startu. Przebieranie i zbrojenie wędki odbywa się już w świetle latarki. Kompletna cisza, którą zakłócają tylko głosy morskich ptaków nocujących na plaży oraz rytmiczny szum fal. Do linii wody trzeba przejść od kilku do kilkudziesięciu metrów w zależności od fazy pływu.
O tej porze roku połów zaczynam zazwyczaj już w całkowitych ciemnościach. Stojąc prawie po kolana w wodzie, nasłuchuję charakterystycznego plusku, będącego znakiem, że w pobliżu żerują labraksy. Ostateczne doznanie spinningisty, słuch, wędka i potężny przeciwnik czający się w płytkiej wodzie. Bass znany jest ze swej ostrożności i siły. Nie raz już walka kończyła się rozgiętymi kotwicami woblera. Dlatego grę z rybą należy toczyć niespiesznie na niezbyt mocno dokręconym hamulcu.
Typowo po silnym braniu rozpoczyna się gwałtowna walka. Nasłuchując potężnych chlapnięć można śledzić jak walcząca ryba przemieszcza się po łowisku. Labraks nie próbuje robić długich odjazdów, raczej zdaje się od początku wiedzieć, „co jest grane” i potężnymi szarpnięciami testuje wszystkie elementy zestawu. Odjazdy, które się zdarzają, są krótkie, dzięki nim ryba odzyskuje nieco pola, ale tylko tyle, aby w następnej chwili po raz kolejny potężnie szarpnąć wędką w desperackiej próbie odzyskania wolności. Najczęściej daje się łowić ryby około 50 cm długości.
Jednak tego wieczoru w bezsterowego woblera podanego w okolice skąd przed chwilą dobiegł charakterystyczny plusk, uderzyła znacznie większa ryba. Kołowrotek raz po raz oddawał plecionkę w krótkich seriach po każdej, z których dało się słyszeć potężne chlapnięcia. Mijają minuty, ryba w każdej chwili jest gotowa wykorzystać najmniejszy błąd wędkarza i przeciążyć najsłabszy element zestawu. W końcu zmęczona, daje się wyholować na płyciznę gdzie nie ma już tyle wody, aby mogła skutecznie walczyć. Miarka wskazuje 78 cm, a więc spełnia irlandzkie normy, aby być zaklasyfikowany jako okaz!
Populacja labraksa została przetrzebiona w latach 60-tych i 70-tych ubiegłego wieku. Przede wszystkim za przyczyną odłowów komercyjnych. Pomimo wprowadzenia zakazu handlu, oraz ograniczeń dla wędkarzy: ilości, wymiaru oraz okresu ochronnego, populacja odbudowuje się bardzo powoli. Bass morski, aby dorosnąć do 75 cm potrzebuje około 25 lat! Zabicie takiej ryby jest, więc niczym innym jak aktem bezmyślności i barbarzyństwa.
Tak, więc mój okaz po szybkiej sesji zdjęciowej wraca do wody. Jest w dobrej kondycji, nie wykłada się na boki ani nie błądzi w płytkiej wodzie. Od razu, sprawnie kieruje się na otwarte wody. Być może jeszcze kiedyś się z nim spotkam.
O tej porze roku połów zaczynam zazwyczaj już w całkowitych ciemnościach. Stojąc prawie po kolana w wodzie, nasłuchuję charakterystycznego plusku, będącego znakiem, że w pobliżu żerują labraksy. Ostateczne doznanie spinningisty, słuch, wędka i potężny przeciwnik czający się w płytkiej wodzie. Bass znany jest ze swej ostrożności i siły. Nie raz już walka kończyła się rozgiętymi kotwicami woblera. Dlatego grę z rybą należy toczyć niespiesznie na niezbyt mocno dokręconym hamulcu.
Typowo po silnym braniu rozpoczyna się gwałtowna walka. Nasłuchując potężnych chlapnięć można śledzić jak walcząca ryba przemieszcza się po łowisku. Labraks nie próbuje robić długich odjazdów, raczej zdaje się od początku wiedzieć, „co jest grane” i potężnymi szarpnięciami testuje wszystkie elementy zestawu. Odjazdy, które się zdarzają, są krótkie, dzięki nim ryba odzyskuje nieco pola, ale tylko tyle, aby w następnej chwili po raz kolejny potężnie szarpnąć wędką w desperackiej próbie odzyskania wolności. Najczęściej daje się łowić ryby około 50 cm długości.
Jednak tego wieczoru w bezsterowego woblera podanego w okolice skąd przed chwilą dobiegł charakterystyczny plusk, uderzyła znacznie większa ryba. Kołowrotek raz po raz oddawał plecionkę w krótkich seriach po każdej, z których dało się słyszeć potężne chlapnięcia. Mijają minuty, ryba w każdej chwili jest gotowa wykorzystać najmniejszy błąd wędkarza i przeciążyć najsłabszy element zestawu. W końcu zmęczona, daje się wyholować na płyciznę gdzie nie ma już tyle wody, aby mogła skutecznie walczyć. Miarka wskazuje 78 cm, a więc spełnia irlandzkie normy, aby być zaklasyfikowany jako okaz!
Populacja labraksa została przetrzebiona w latach 60-tych i 70-tych ubiegłego wieku. Przede wszystkim za przyczyną odłowów komercyjnych. Pomimo wprowadzenia zakazu handlu, oraz ograniczeń dla wędkarzy: ilości, wymiaru oraz okresu ochronnego, populacja odbudowuje się bardzo powoli. Bass morski, aby dorosnąć do 75 cm potrzebuje około 25 lat! Zabicie takiej ryby jest, więc niczym innym jak aktem bezmyślności i barbarzyństwa.
Tak, więc mój okaz po szybkiej sesji zdjęciowej wraca do wody. Jest w dobrej kondycji, nie wykłada się na boki ani nie błądzi w płytkiej wodzie. Od razu, sprawnie kieruje się na otwarte wody. Być może jeszcze kiedyś się z nim spotkam.