marca 25, 2012

Wiosenne bassy

Kolejny w tym roku wypad na bassy i jednocześnie pierwszy zakończony powodzeniem. Tym razem nie mogło się nie udać. Dzień był słoneczny a poprzedzało go kilka ciepłych dni. Pakuję sprzęt w samochód i zmierzam na jedno z zeszłorocznych miejsc po raz pierwszy w tym roku. Jestem na miejscu na godzinę przed minimum pływu. TPE jest już na miejscu przede mną. Nie zważając na sparciałą gumę od podbieraka, który zostaje w bagażniku, przebieram się w wodery i rozpoczynam marsz na miejsce łowienia.

Odwiedzając w tym roku znane mi piaszczyste plaże odkrywam raz po raz że wszystkie te miejsca zmieniły się bardzo po zimowych sztormach. Układ plaży a co za tym idzie rozkład płycizn, jęzorów piachu i głębi uległ znacznym zmianą. Niekiedy nowe miejsca stają się osiągalne, a niekiedy stare dobre miejscówki są trudne do osiągnięcia, np. tylko podczas dużych minimów syzygijnych. Brodzenie również bywa utrudnione nie tylko przez zmienione ukształtowanie podłoża ale również przez masy świeżo narzuconego, bardzo grząskiego piachu.

Zanim docieram na miejsce TPE łowi już trzy ryby. Rozpoczynam łowienie i w pierwszym rzucie zacinam rybę. TPE w tym samym czasie łowi czwartą. Tego dnia małe basy brały regularnie i dały nam dobrą rozrywkę. W sumie łowimy jedenaście ryb. Niepewni ukształtowania gruntu, w obawie przed odcięciem przez nadchodzący pływ, udajemy się w drogę powrotną.