Łowienie na zestawy z wieloma hakami jest jednym z podstawowych sposobów wędkowania na morzu. Poza zwiększeniem prawdopodobieństwa zwabienia i skutecznego zacięcia ryby, metoda ta daje również szansę na walkę z kilkoma rybami jednocześnie. Teoria mówi jednak, że bardziej sportowym sposobem połowu jest używanie zestawu z jednym hakiem. Poza oczywistym zmniejszeniem prawdopodobieństwa brania, chodzi przede wszystkim o sposób walki z rybą na wędce. Pojedyncza ryba na końcu zestawu pozwala lepiej wczuć się w walkę. Wędkarz walczy z rybą a ryba z wędkarzem. Podczas holu kilku ryb zaciętych na tym samym zestawie, ryby walczą również między sobą. Tym samym gra staje się mniej celowa. Naturalnie, preferowane są wtedy mocniejsze wędki, pozwalające łatwiej; siłowo wyciągnąć na powierzchnię szarpiące się ryby.
Na swoich wyprawach morskich najczęściej używam lekkiej wędki o mocy jedenastu kilo i ciężarze wyrzutu około 110g (4 oz). Podczas jednego z rejsów postanowiłem wypróbować „diabelski zestaw” (ang. devil rig). Trzy-hakowy paternoster z elementami wabiącymi wykonanymi z kawałka plastikowej, fluorescencyjnej rurki naciągniętej na hak przystrojony „makrelowym” piórkiem. Podczas jednego z opuszczeń zestawu poczułem spory opór po którym nastąpił gwałtowny odjazd ryby. Po nim drugi i trzeci silny odjazd. Przyznam, że byłem przekonany, że walczę z pojedynczą dużą rybą w myśl teorii opisanej na początku tego postu, jakoby dwie ryby zacięte na jednym zestawie nie były zdolne do skoordynowanej ucieczki. Jakież było moje zdziwienie gdy po dłuższej walce na powierzchni pojawiły się nie dwa a trzy rdzawce zacięte na mój zestaw paternoster. Tym razem zdobyczą okazały się dwa dobrych rozmiarów rdzawce i trzeci nieco mniejszy (na zdjęciu można dostrzec jego pysk przy jednym z wabików zestawu).
Wnioskiem jest więc, że nawet kilka ryb zaciętych jednocześnie na zestawie z kilkoma hakami może podjąć skoordynowaną walkę. Kluczem zdaje się być fakt, że ryby zaatakowały zestaw w pół wody. Co u wszystkich z nich zaowocowało naturalną ucieczką w kierunku dna. Zdaje się, że ten odruch dał wrażenie skoordynowanej walki, niczym z pojedynczą rybą.
Na swoich wyprawach morskich najczęściej używam lekkiej wędki o mocy jedenastu kilo i ciężarze wyrzutu około 110g (4 oz). Podczas jednego z rejsów postanowiłem wypróbować „diabelski zestaw” (ang. devil rig). Trzy-hakowy paternoster z elementami wabiącymi wykonanymi z kawałka plastikowej, fluorescencyjnej rurki naciągniętej na hak przystrojony „makrelowym” piórkiem. Podczas jednego z opuszczeń zestawu poczułem spory opór po którym nastąpił gwałtowny odjazd ryby. Po nim drugi i trzeci silny odjazd. Przyznam, że byłem przekonany, że walczę z pojedynczą dużą rybą w myśl teorii opisanej na początku tego postu, jakoby dwie ryby zacięte na jednym zestawie nie były zdolne do skoordynowanej ucieczki. Jakież było moje zdziwienie gdy po dłuższej walce na powierzchni pojawiły się nie dwa a trzy rdzawce zacięte na mój zestaw paternoster. Tym razem zdobyczą okazały się dwa dobrych rozmiarów rdzawce i trzeci nieco mniejszy (na zdjęciu można dostrzec jego pysk przy jednym z wabików zestawu).
Wnioskiem jest więc, że nawet kilka ryb zaciętych jednocześnie na zestawie z kilkoma hakami może podjąć skoordynowaną walkę. Kluczem zdaje się być fakt, że ryby zaatakowały zestaw w pół wody. Co u wszystkich z nich zaowocowało naturalną ucieczką w kierunku dna. Zdaje się, że ten odruch dał wrażenie skoordynowanej walki, niczym z pojedynczą rybą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz