Jak można łatwo zauważyć po ilości postów w tym blogu upływające miesiące nie obfitowały w zbyt częste wypady wędkarskie. Stało się tak gdyż wędkarstwo ustąpiło nieco miejsca i czasu na rzecz bardziej atletycznych aktywności na świeżym powietrzu. Jednak przedłużający się czas bez wypadu na ryby zaczynał już dawać o sobie znać. W połączeniu z wyśmienitymi warunkami pogodowymi w samym środku lata, nie mogłem przepuścić takiej okazji. Szybko montujemy wypad na bassy.
Minimum pływu przypada bardzo korzystnie na późne popołudnie, sprawia to, że możemy z powodzeniem łowić przez kilka kolejnych dni od wczesnego wieczoru do późnych godzin nocnych. Łowimy po kilka ryb w czasie każdej sesji. Rozmiar łowionych bassów jest również bardzo zadowalający, w przeciwieństwie do poprzedniego roku kiedy to trafiały się przeważnie małe ryby, teraz w czasie każdej sesji pada jedna lub dwie ryby przekraczające sześćdziesiąt centymetrów długości. Przeciętnie ryby mają dobrze powyżej czterdziestu centymetrów.
Mam okazję doświadczyć jednego z najlepszych doznań wędkarskich jakie oferuje Irlandia. Ciepły bezwietrzny wieczór, woda niemal żywa od pływających w niej ryb. Duże ilości muletów. Jednak codziennie podczas tej samej fazy pływu następuje moment gdy wydaje się że bassy są wszędzie. Zdają się nas otaczać. To w czasie tych momentów łowimy najwięcej ryb. Brania następują niekiedy w co drugim, co trzecim rzucie. Świetna pogoda i częste brania ryb co do których rozmiaru nie można mieć zastrzeżeń sprawiają, że jako wędkarz nie mogę oczekiwać wiele więcej. Na zdjęciu poniżej widać, że jestem raczej zadowolony!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz