Zajęło mi o wiele za długo aby w końcu wybrać się w miejsce które z jakiegoś powodu zapadło w mojej pamięci jako irlandzka stolica wędkarstwa morskiego. Wybrałem się tam na wyprawę na pokładzie łodzi Autumn Dream z moim dobrym wędkarskim przyjacielem jw. Miejsce nie zawiodło, cicha irlandzka wioska rybacka wyraźnie nastawiona na połowy i turystykę. Nowoczesna i przestronna przystań, wypełniona trawlerami i czarterowymi łodziamy wędkarskimi. Już pierwsze wrażenie sprawiało, że planowałem tutaj wrócić, choć moja aktualna wizyta dopiero się zaczęła.
Jako, że rejs odbywał się wcześnie w skali roku, nie mieliśmy okazji nałapać makreli na przynętę. Jednak, niewielkie czarne i czerwone przywieszki działały dobrze i wkrótce zaczęliśmy łowić dorsze i sporadyczne rdzawce zabarwione na mocno pomarańczowy kolor. Najprawdopodobniej z powodu diety obfitującej w skorupiaki zawierające w swoim ciele czerwone barwniki.
Dodatkowo padło kilka wargaczy, jeden czarniak i jeden duży dobijak. Specjalnym gatunkiem wyjazdu była jednak molwa. Jako jedyny złowiłem dwie ryby tego gatunku, wzbudzając zazdrość współuczestników wyprawy. Sekretem sukcesu było użycie dwustupięćdziesięciogramowego niebieskiego pilkera zamiast typowego ołowianego ciężarka na końcu mojego zestawu. Ten właśnie pilker wydawał się szczególnie atrakcyjny dla molw tego dnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz