września 25, 2011

Mała lamna

To zaiste gorzki sukces. Przez ostatnie cztery lata żarłacz śledziowy (Lamna nasus) znajdował się na szczycie listy gatunków których jeszcze nie złowiłem. W tym czasie oprócz niezliczonych wypraw na rekiny, podjąłem kilka mających na celu złowienie akurat tego gatunku. Przejechałem setki kilometrów w odległe zakątki lądu i przepłynąłem setki mil na różnych łodziach. Mimo to wciąż porbeagle pozostawał nieuchwytny.

Przyczyną takiego stanu rzeczy jest załamanie się populacji tego rekina na północnym Atlantyku. Mimo jasnych dowodów naukowych dotyczących gwałtownie zmniejszającej się liczebności tej ryby oraz zaklasyfikowaniu jej do gatunków zagrożonych wymarciem, nadal kontynuowane są połowy komercyjne. Na targach rybnych Hiszpanii czy Francji można zobaczyć liczne skrzynki wypełnione martwymi ciałami tych ginących rekinów.

Miałem nadzieję, że zanim gatunek ten zniknie z oceanów uda mi się z nim stoczyć walkę przy użyciu wędki i linki. Żarłacz śledziowy jest dużym rekinem, blisko spokrewnionym z żarłaczem białym. Gdy rekiny te były jeszcze popularnie spotykane, żarłacz błękitny który w dzisiejszych czasach jest podstawowym gatunkiem wędkarskim, był wówczas traktowany jako niechciany przyłów. Porbeagle jest rekinem wyraźnie większym i silniejszym dającym dłuższą i cięższą walkę.

W czasie jednego z niedawnych rejsów, po niezbyt silnym odjeździe, zaciąłem rybę którą wszyscy wzięliśmy za niewielkiego rekina błękitnego. Już przy samej łodzi z niejakim zdziwienie spostrzegliśmy, że na haku znajduje się mały żarłacz śledziowy. Na pokładzie waga pokazała marne trzydzieści funtów. Początkowa radość ustępuje miejsca smutkowi. Mam nadzieję że uda mi się jeszcze stoczyć wędkarski pojedynek z ponad stu funtowym żarłaczem śledziowym.

Rekin ten tradycyjnie kojarzony jest ze śledziami. Wskazuje na to nie tylko jego polska nazwa, żarłacz śledziowy ale również w języku angielskim nazywa się go czasami herring shark, rekin śledziowy. Tak się więc stało, czy to przypadkiem czy też wcale nie, że pierwszego żarłacza śledziowego złowiłem na tym samym rejsie na którym po raz pierwszy złowiłem śledzia.

września 24, 2011

16 minut czekania 20 minut walki

Klasyczny wrześniowy wypad na rekiny. Słoneczna pogoda, niewielki wiatr, akurat taki aby łódź dryfowała z odpowiednią prędkością. Morze nadal rozbujane po kilku tygodniach załamania pogody. Wypuszczamy smugę zanęty i wypuszczamy zestawy z martwą makrelą. Pierwszy odjazd następuje już po rekordowo krótkim, zaledwie szesnastominutowym oczekiwaniu. Walka z rekinem zajmuje mi kolejne dwadzieścia minut. Po raz pierwszy więc dla mnie, czas oczekiwania na branie rekina był krótszy niż sama z nim walka. Fakt godny odnotowania.


września 23, 2011

Śledź atlantycki

Śledź atlantycki występujący również pod nazwą śledź oceaniczny, Clupea harengus to niewielka ryba ławicowa. Do niedawna miał olbrzymie znaczenie gospodarcze jednak pod koniec lat dziewięćdziesiątych stało się jasne że jego liczebność zmniejszyła się drastycznie w wyniku przełowienia. Mimo tego ryba ta jest nadal eksploatowana komercyjnie. Śledź tradycyjnie, od zamierzchłych czasów, ma wielkie znaczenie spożywcze z uwagi na dużą łatwość przechowywania po zasoleniu. Podczas moich wypraw ryba ta zawsze była rzadką zdobyczą. Najczęściej widywałem ją zwracaną jako resztki pokarmu przez inne gatunki ryb które łowiłem. To oczywiście czyni ze śledzia potencjalnie dobrą przynętę. Tym razem jednak, pojedynczy śledź zawiesił się na zestawie typu sabiki, używanego podczas połowu makreli.