Klasyczny wrześniowy wypad na rekiny. Słoneczna pogoda, niewielki wiatr, akurat taki aby łódź dryfowała z odpowiednią prędkością. Morze nadal rozbujane po kilku tygodniach załamania pogody. Wypuszczamy smugę zanęty i wypuszczamy zestawy z martwą makrelą. Pierwszy odjazd następuje już po rekordowo krótkim, zaledwie szesnastominutowym oczekiwaniu. Walka z rekinem zajmuje mi kolejne dwadzieścia minut. Po raz pierwszy więc dla mnie, czas oczekiwania na branie rekina był krótszy niż sama z nim walka. Fakt godny odnotowania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz