Gwinea Bissau to jeden z najbiedniejszych krajów na Świecie. Jednocześnie odznacza się jedną z największych przepaści pomiędzy biedą a bogactwem. Przyczyną jest fakt że jednym z głównych źródeł dochodu jest przemyt narkotyków z Ameryki Południowej do Europy. Linia brzegowa obfitująca w liczne wyspy i wysepki ułatwia pracę przemytnikom. Gwinea Bissau zajmuje również jedno z czołowych miejsc w statystykach handlu ludźmi. Głównie dziećmi sprzedawanymi do pracy na plantacjach. Praktycznie nie można znaleźć żadnych bieżących informacji pochodzących z tego kraju. W momencie wyjazdu jedyna najbardziej znacząca wiadomość pochodziła z roku 2009 kiedy to członkowie armii zabili prezydenta kraju.
Wyjazd na wyspy archipelagu Bijagos, zorganizowany przez Richarda Shearda z World Sport Fishing zaplanowany został na przełom lutego i marca. Za wyborem miejsca przemawiało kilka czynników. Pierwszym i podstawowym był fakt że to samo ukształtowanie wybrzeża, które ułatwia przemyt, jednocześnie uniemożliwia operowanie tam statkom rybackim. Szczególnie supertrawlerom Unii Europejskiej, które obróciły w kompletne pustki niegdyś bogate w ryby wody pobliskiej Gambii. Tak, niegdyś atrakcyjne wyjazdy wędkarskie do Gambii, która między innymi organizowała doroczny festiwal wędkarstwa plażowego, straciły sens. Brak przemysłowej presji rybackiej oznacza że ryby zamieszkujące wody Bijagos poddane są jedynie mikroskopijnej presji ze strony lokalnych rybaków którzy w znakomitej większości używają tradycyjnych dłubanek i niewielkich sieci. Kolejnym elementem skłaniającym mnie to wyboru tej właśnie lokalizacji była możliwość łowienia na przynęty sztuczne, metodą spinningową, wielkiej rozmaitości gatunków silnych ryb morskich, których to wiele od dłuższego czasu znajdowało się na mojej liście.
Wędkowaliśmy głównie metodą spinningową używając przynęt powierzchniowych, chlapiących popperów, jak i płytko schodzących przynęt ze sterem. W drugiej kolejności najczęściej stosowaną metodą był torlling. W tym celu używaliśmy dużych głęboko schodzących przynęt. Poza tym wiele sesji łowienia na przynęty naturalne przy dnie, nieco łowienia z plaży oraz jedna sesja z dużym spławikiem. Podstawowym wyposażeniem były dwuczęściowe wędki klasy tournament z dużymi spinningowymi kołowrotkami o mocy hamulca dwudziestu pięciu do trzydziestu kilogramów. Jako linki używaliśmy plecionek o mocy od pięćdziesięciu do osiemdziesięciu funtów. Wędkowanie na wodach archipelagu Bijagos poddawało sprzęt prawdziwemu testowi. Połamane wędki, rozpadające się kołowrotki, porozginane stufuntowe kółka łącznikowe i rozerwane bądź podziurawione przynęty to był nasz chleb powszedni.
Wyjazd na wyspy archipelagu Bijagos, zorganizowany przez Richarda Shearda z World Sport Fishing zaplanowany został na przełom lutego i marca. Za wyborem miejsca przemawiało kilka czynników. Pierwszym i podstawowym był fakt że to samo ukształtowanie wybrzeża, które ułatwia przemyt, jednocześnie uniemożliwia operowanie tam statkom rybackim. Szczególnie supertrawlerom Unii Europejskiej, które obróciły w kompletne pustki niegdyś bogate w ryby wody pobliskiej Gambii. Tak, niegdyś atrakcyjne wyjazdy wędkarskie do Gambii, która między innymi organizowała doroczny festiwal wędkarstwa plażowego, straciły sens. Brak przemysłowej presji rybackiej oznacza że ryby zamieszkujące wody Bijagos poddane są jedynie mikroskopijnej presji ze strony lokalnych rybaków którzy w znakomitej większości używają tradycyjnych dłubanek i niewielkich sieci. Kolejnym elementem skłaniającym mnie to wyboru tej właśnie lokalizacji była możliwość łowienia na przynęty sztuczne, metodą spinningową, wielkiej rozmaitości gatunków silnych ryb morskich, których to wiele od dłuższego czasu znajdowało się na mojej liście.
Wędkowaliśmy głównie metodą spinningową używając przynęt powierzchniowych, chlapiących popperów, jak i płytko schodzących przynęt ze sterem. W drugiej kolejności najczęściej stosowaną metodą był torlling. W tym celu używaliśmy dużych głęboko schodzących przynęt. Poza tym wiele sesji łowienia na przynęty naturalne przy dnie, nieco łowienia z plaży oraz jedna sesja z dużym spławikiem. Podstawowym wyposażeniem były dwuczęściowe wędki klasy tournament z dużymi spinningowymi kołowrotkami o mocy hamulca dwudziestu pięciu do trzydziestu kilogramów. Jako linki używaliśmy plecionek o mocy od pięćdziesięciu do osiemdziesięciu funtów. Wędkowanie na wodach archipelagu Bijagos poddawało sprzęt prawdziwemu testowi. Połamane wędki, rozpadające się kołowrotki, porozginane stufuntowe kółka łącznikowe i rozerwane bądź podziurawione przynęty to był nasz chleb powszedni.
Witam. Zaciekawił mnie Twój blog. Zapraszam do mnie http://amatorwedkowania.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńFajny Blog i bardzo dobrze napisany! Jestes jednym z
OdpowiedzUsuńnielicznych ktorzy potrafia rozroznic te dwa gatunki Pompano!!
Ja bylem 2 razy na Bijagos, w Bubaque i Acunda, tego Karanksa to chyba szacowales? Teraz w kwietniu mialem 26 Rachic z tego najwieksza miala
36kg, ale sa tam jeszcze duzo wieksze! Byly tez piekne longneck Croackery
(Otolity). W Gambia lowilem dosyc spore Giant African Threadfin, ale to juz
jest ladnych pare lat temu.
Pozdrawiam
BigWhite