maja 20, 2017

Szczupaki na jerki

Metoda jerkowa to kwintesencja łowienia szczupaków. Stosuje się ją głównie na płytkiej wodzie czyli w rzeczywistości przede wszystkim na wiosnę kiedy szczupaki są po tarle i czychają na płyciznach na wycierający się białoryb jak np. płocie. Metoda jest bardzo widowiskowa i dostarcza wiele emocji jako, że bardzo często wędkarz może widzieć rybę podążającą za przynętą i rzucającą się do ataku.

W tym roku udało się zgrać terminy i pogodę i wybrać na jezioro aby połowić szczupaków właśnie tą metodą. I jakże udany był to wyjazd. Zarówno ja jaki i mój towarzysz wyprawy TPE nie pamiętamy kiedy ostatnio na tym jeziorze mieliśmy tyle akcji! Zakończyliśmy dzień z ośmioma rybami w łodzi i kilkoma dodatkowymi braniami i odprowadzeniami. Pogoda w znacznej części była słoneczna i ciepła, nie licząc kilku gwałtownych opadów. Bardziej szczegółową relację z tej wyprawy można znaleźć w podkaście Tomaszek rzecze oraz Tommy’s Outdoors których można wysłuchać poniżej.



kwietnia 24, 2017

Kilmore Quay, stolica wędkarstwa morskiego

Zajęło mi o wiele za długo aby w końcu wybrać się w miejsce które z jakiegoś powodu zapadło w mojej pamięci jako irlandzka stolica wędkarstwa morskiego. Wybrałem się tam na wyprawę na pokładzie łodzi Autumn Dream z moim dobrym wędkarskim przyjacielem jw. Miejsce nie zawiodło, cicha irlandzka wioska rybacka wyraźnie nastawiona na połowy i turystykę. Nowoczesna i przestronna przystań, wypełniona trawlerami i czarterowymi łodziamy wędkarskimi. Już pierwsze wrażenie sprawiało, że planowałem tutaj wrócić, choć moja aktualna wizyta dopiero się zaczęła.

Jako, że rejs odbywał się wcześnie w skali roku, nie mieliśmy okazji nałapać makreli na przynętę. Jednak, niewielkie czarne i czerwone przywieszki działały dobrze i wkrótce zaczęliśmy łowić dorsze i sporadyczne rdzawce zabarwione na mocno pomarańczowy kolor. Najprawdopodobniej z powodu diety obfitującej w skorupiaki zawierające w swoim ciele czerwone barwniki.

Dodatkowo padło kilka wargaczy, jeden czarniak i jeden duży dobijak. Specjalnym gatunkiem wyjazdu była jednak molwa. Jako jedyny złowiłem dwie ryby tego gatunku, wzbudzając zazdrość współuczestników wyprawy. Sekretem sukcesu było użycie dwustupięćdziesięciogramowego niebieskiego pilkera zamiast typowego ołowianego ciężarka na końcu mojego zestawu. Ten właśnie pilker wydawał się szczególnie atrakcyjny dla molw tego dnia.

października 08, 2016

Rok 2016



Rok 2016 nie obfitował w liczne wypady wędkarskie, jednak z blogerskiego obowiązku dokumentowania postanowiłem napisać tego posta. Zwykle staram się nie umieszczać postów jeśli nie wydarzyło się nic godnego uwagi (przede wszystkim dla mnie), myślę jednak, że jeden post na rok nie zaszkodzi. Przynajmniej będzie stanowił wartość archiwalną (znowu, głównie dla mnie) a przy okazji, wzniesie flagę, blog nie jest martwy!


Sezon zacząłem wiosną, kilkoma wypadami na bassy z TPE. Jednak nie przyniosły one dużych wyników. Bassów łowi się teraz znacznie mniej niż “kiedyś”. Czy winić za to należy kłusownictwo, przyłowy połowów komercyjnych czy klimat, trudno powiedzieć. Fakt pozostaje, że bassów łowiło się w 2016 roku mało, jednak sytuacja była nieco lepsza w porównaniu do roku poprzedniego. Oczywiście nie ulega wątpliwości że TPE autor znanego bloga Sea Bass Hunting nawet mimo kiepskiej sytuacji miał wyniki, których my, zwykli śmiertelnicy możemy tylko pozazdrościć.


Zainteresowanych bliższym poznaniem TPE zapraszam do wysłuchania odcinka mojego podkastu w którym Tomasz był moim gościem.





Kolejny wypad na ryby przyszło mi zaliczyć dopiero na jesieni przy okazji corocznego Lough Allua Pike Challenge. Odnotować należy, że był to pierwszy Pike Challenge który zakończyłem bez ryby! Generalnie wyniki były bardzo mizerne, najgorsze w historii zawodów. Wpisuje się to nieźle w cały obraz mojego sezonu wędkarskiego w 2016.



A na zakończenie tego roku, video reklamówka, przystani wędkarskiej Tir na Spideoga nad jeziorem Lough Allua gdzie odbywają się coroczne zawody Pike Challenge, oraz podkast w języku angielskim z jej właścicielem Gregiem Latourem. Na marginesie zachęcam do subskrybowania obydwu podkastów. Dostępne są nie tylko na SoundCloud ale i na iTunes oraz innych popularnych platformach podkastowych.



października 03, 2015

Jesienne szczupaki

Nastała jesień a wraz z nią nadszedł czas na połowy szczupaków, a wraz z czasem na połowy szczupaków nadeszła pora na piętnaste Lough Allua Pike Challenge. Szczupakowe łowy zaczęły się więc tydzień wcześniej treningiem czy może rozgrzewką przed zawodami. Niestety cały dzień upłyną na monotonnym i bezowocnym poszukiwaniu ryb. Dopiero wieczorem, około godziny siedemnastej szczupaki zaczęły żerować i w przeciągu dwóch godzin złowiliśmy cztery ryby na dwóch wędkarzy. Dwie małe i dwie rozsądnych rozmiarów czyli ponad dziewięćdziesiąt centymetrów. Zadowoleni z takich wyników zakończyliśmy łowy już po zmroku.

Tydzień później ponownie pojawiliśmy się na zawsze gościnnym podwórku u Grega i witamy się z mniej więcej stałą ekipą widywaną regularnie raz w roku na Allua Pike Challenge.

Jak zwykle nagrody zachęcają do zdwojenia wysiłków celem osiągnięcia jak najlepszy rezultatów.

Szczególnie atrakcyjna wydawała się w tym roku nagroda za złowienie najdłuższej ryby. Grafika B&B Grega przyozdobiona przynętami poogryzanymi przez szczupaki z jeziora.

Dzień zawodów wyglądał podobnie jak nasze łowienie tydzień wcześniej. Niewiele akcji do późnego popołudnia, kiedy to ryby zaczęły żerować. Podobnie, kończę dzień z dwoma rybami na koncie, jedną małą a drugą w okolicy dziewięćdziesięciu centymetrów.

Dzień kończy się wręczeniem nagród i tradycyjnym grilem.


W tej edycji również ja mam przyjemność otrzymać nagrodę za jedną z trzech najdłuższych ryb






marca 22, 2015

Znakowanie bassów morskich

Pewnego wiosennego poranka wybrałem się jak zwykle na bassy razem z TPE, moim druhem w wędkarskiej przygodzie. Tym razem jednak poza zwykłą przygodą w naszej wyprawie było coś więcej. TPE przyłączył się niedawno do programy znakowania bassów. Jest on idealną osobą i niezwykle cennym sprzymierzeńcem takiego programu, zważywszy ilości ryb które łowi każdego roku. Idea znakowania bassów jest taka sama jak zwykle w takich przypadkach. Złowionej rybie przyczepia się niewielki znacznik, z numerem oraz danymi kontaktowymi zarządu rybołówstwa (fisheries board). Jednocześnie rybę waży się i mierzy. Dane te wraz z numerem znacznika oraz miejscem i czasem połowu przesyła się do siedziby fisheries board.

W przypadku ponownego złowienia ryby ze znaczkiem można będzie określić ile ryba urosła w czasie od ostatniego złowienia oraz potencjalnie czy i gdzie się przemieściła. Idea szczytna, niestety realia wyglądają inaczej i szczerze mówiąc pozostawiają we mnie mieszane uczucia. Po pierwsze, procedura znakowania ryby zajmuje dużo czasu. Szybkie odhaczenie i wypuszczenie ryby aby zminimalizować stres i obrażenia jest niemożliwe. Po złowieniu, wędkarz musi wyjąć spory i skomplikowany przybornik. Pobrać 5 łusek z ryby, wyjąć znaczniki, załadować aplikator, zwarzyć i zmierzyć rybę, zaaplikować znacznik. Ponadto pomiary i numer znacznika muszą zostać zapisane w specjalnym dzienniku. W rezultacie ryba przebywa poza wodą kilkakrotnie dłużej niż w normalnych okolicznościach. Dodatkowo dokonanie całej operacji znakowania w przypadku łowienia w miejscu gdzie od suchego lądu wędkarza oddziela conajmniej piętnaście minut brodzenia w wodzie jest praktycznie niemożliwe.

W czasie naszej sesji oznakowaliśmy kilkanaście ryb. Jednak moim zdaniem cała procedura powinna zostać znacznie uproszczona. W obecnym kształcie, mam wątpliwości czy potencjalne dane prezentują jakąkolwiek wartość dla ochrony gatunku wobec znacznego wydłużenia czasu uwalniania ryby a co za tym idzie znacznie większego ryzyka śmierci osobnika.