sierpnia 29, 2012

Lekko z gruntu

Wędkowanie w oceanie metodą gruntową daje możliwość spotkania z wieloma interesującymi, silnymi i dobrze walczącymi gatunkami ryb. Niestety jest kilka elementów które zniechęcały mnie do tej metody wędkowania. Zwykle do połowów gruntowych stosuje się długie i bardzo mocne wędki plażowe zdolne miotać na duże odległości zestawy, niejednokrotnie dociążone ośmio czy dziesięcio uncjowymi ciężarkami.

Niezbędnymi elementami ekwipunku są także pudełka z przynętą, deska do krojenia, ciężkie pudełko z ołowianymi ciężarkami, stojak lub stojaki na wędki a także czasami krzesełko. Duża ilość ekwipunku i rozmiary samych wędek powodują że rozkładanie stanowiska wędkarskiego do surf castingu przypomina rozbijanie obozu. Nic więc dziwnego, że przy miejscówkach oddalonych o godzinę lub więcej marszu poprzez plaże bądź kamienie również samochód 4x4 a przynajmniej quad stają się nieodzownym ekwipunkiem dla wędkarza oddanego swojej gruntowej pasji.

W tym roku postanowiłem zmodyfikować swoje podejście do surf castingu. Zamieniłem swojego czterometrowego beachcastera na znacznie lżejsza, nieco ponad ośmiostopową, morską wędkę castingową z cynglem w zestawie ze sporym niskoprofilowym multiplikatorem. Zestaw obciążyłem znacznie mniejszym, trzy uncjowym ciężarkiem. Pozwoliło mi to na wędkowanie w stylu spinningowym. Dużą mobilność, łatwość zmiany miejsca bez konieczność przenoszenia ze sobą góry ekwipunku.

Tak wyposażony wyprawiałem się tego lata kilkakrotnie w miejsca w których miałem szansę na łowienie różnych gatunków płaszczek oraz ulotną nadzieję na odjazd rekina szarego. Niestety rekin nigdy się nie zmaterializował na końcu mojego zestawu jednak na pocieszenie połowy płaszczek mogę zaliczyć do udanych.

W ciągu letnich miesięcy udaje mi się złowić kilka osobników jadowitej ogończy. Ze zdziwieniem nie złowiłem ani jednej raji ciernistej, która jest wśród wędkarzy najpopularniejszym gatunkiem płaszczki. W zamian, wylądowałem cztery osobniki bardzo rzadkiej raji bruzdowanej. Najskuteczniejszą przynętą okazała się kanapka z makreli i tobiasza.


Podsumowując, eksperyment z odchudzeniem zestawu gruntowego zaliczam do udanych. Odległość na jaką podaję zestaw nie uległa drastycznemu skróceniu a kontakt z leżącym w wodzie zestawem uległ znacznemu polepszeniu. Największą jednak zaletą jest duża mobilność pozwalająca spenetrować wiele nowych miejsc.