kwietnia 27, 2013

Uporczywy trolling

Do tej pory troling stosowałem głównie jako sposób przemieszczania się z miejscówki na miejscówkę. Metoda ta pozwalała również na zlokalizowanie miejsca gdzie przebywają ryby. Przeważnie jednak trolling był raczej uzupełniającą niż podstawową metodą połowu.

Tegoroczne polowanie na sumy pozwoliło mi doświadczyć twardej szkoły trollingu. Typowy dzień rozpoczynał się pobudką o wpół do szóstej rano, tak aby około szóstej być już na wodzie i rozpocząć wielogodzinne pływanie w tę i z powrotem na około dwumilowym odcinku rzeki.

Wypływaliśmy jeszcze przed świtem, kiedy to przejmujący chłód poranka zmuszał nas do zakładania podwójnych spodni i kilku polarów. W miarę upływu czasu około południa chłód zastępowany był przez upał i ponad trzydziestostopniową spiekotę. My jednak nie szukaliśmy schronienia przed słońcem a dzielnie trwaliśmy na małym kawałku plastiku którym w istocie była nasza łódka. W miarę zapadania wieczoru upał ustępował miejsca wieczornemu chłodowi, który zmuszał nas do ponownego zakładania kolejnych warstw ubrań.

Pływanie kończyliśmy dobrze po zmroku. Wtedy to niezwłocznie rozpoczynało się coś w rodzaju wyścigu aby jak najszybciej pójść spać aby zregenerować siły przed kolejnym dniem. Zanim jednak to nastąpiło trzeba było przygotować sprzęt na następny dzień, posilić się, wziąć prysznic i (to najbardziej zapobiegliwi) przygotować kanapki na następny dzień. Niekiedy starczało jeszcze sił aby przed zaśnięciem obejrzeć zdjęcia zrobione w czasie dnia.

Niestety tegoroczny wyjazd przyniósł zadowalające wyniki jedynie jednemu z czterech uczestników wyprawy, który regularnie łowił sumy powyżej stu centymetrów zapisując na swoim koncie również jedną rybę mierzącą budzące respekt dwieście osiem centymetrów.


Pozostałym uczestnikom pozostało zadowolić się mniejszymi sumami oraz kilkoma dużymi sandaczami złowionymi podczas przerw w trollingu, które musieliśmy co jakiś czas robić aby oderwać się od monotonii pływania przez wiele dni w kółko tę samą trasą.


2 komentarze:

  1. Fajne rybki . Gdzie to jest - bo mi to na Ebro wygląda . Chciałbym się tam kiedyś wybrać . Póki co , to kończę swoją pracę nad stroną internetową i zaczynam szykować się na następny sezon . W planie mam pstrągi od 1 -go stycznia ( mieszkam w pobliżu Sanu ) . Pozdrawiam .

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyżby od tamtego czasu nie było żadnych wypraw wędkarskich? Jak to tak? ;) Pozdrawiam i połamania kija

    http://zwedkaprzezswiat.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń